Popularne posty

sobota, 12 grudnia 2015

Miniaturka 2

                   ,, Wspaniałe święta "

Oczami Narratora

W domu numer 12 przy Grimmund Place trwa zimny grudniowy poranek. Pan domu wraz z synkiem rozpalają w kominku, a jego żona wraz z córeczką gotują jedną z dwunastu potraw. Przed kominkiem stoi czteroosobowa kanapa i dwa pojedyncze fotele, a tuż za nimi na środku salonu znajduje się ubrana już choinka. Kiedy panowie już wykonali swoją robotę ukryli się pod peleryną niewidką i poszli do kuchni. Pan domu dotknął ramienia żony, a ta ściągnęła ją z niego mówiąc.

- Harry czy chcesz żebym dostała zawału? - powiedziała pani Potter.
- Oczywiście, że nie Hermiono. Kto by mnie wtedy całował. - powiedział pan Potter, po czym pocałował ukochaną.
- Fuujj. - powiedział James.
- Mów co chcesz James, ale gdyby nie to fuujj to nas tu by teraz nie było. - powiedziała Lili.
- Moja krew. - powiedziała Hermiona.

Lili ma 10 lat, a James 8 i są jak na razie jedynymi dziećmi małżeństwa Potterów. Harry i Hermiona są z nich bardzo dumni. Lili jest równie mądra jak Hermiona i już próbuje rzucać zaklęcia z pomocą mamy. Jeśli o Jamesa chodzi, to Harry ma plan żeby wytrenować syna na szukającego, ale młodemu Potterowi marzy się kariera pałkarza. W te święta jak co roku jadą do rodziców Hermiony. Dzieci kochają spędzać ten dzień z dziadkami Granger. Hermiona właśnie spakowała pudding czekoladowy, a Harry po cichu tak żeby dzieci nie widziały pakował prezenty do bagażnika. Lili zaszyła się w swoim pokoju i szuka prezentów dla najbliższych, które zrobiła w mugolskiej szkole. Hermiona się uparła, że póki Lili i James nie ukończą 11 lat będą się uczyć wiedzy poza magicznej. Harry oczywiście nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia.

- Rodzinka! Do auta, bo się spóźnimy! - krzyknął Harry.
- Kotek saladyn czy mięta? - zapytała Hermiona pokazując sukienki.
- Mięta. - odpowiedział Harry. 
- Tato nie mogę znaleźć Krzywołapa. - powiedziała Lili.
- Czeka w aucie, a pismo o Quiddichu Jamesa też tam jest. Możemy już jechać? - powiedział Harry.
- Tak. - powiedzieli, po czym Hermiona poszła się przebrać i wyszliśmy.

Kwadrans później

- Tato daleko jeszcze? - zapytał James.
- James nie denerwuj taty. Nie widzisz, że kieruje. - odpowiedziała za mnie Lili.
- Dziękuję Lili. - powiedziałem.
- Mamo daleko jeszcze? - tym razem pytanie padło na Hermionę.
- Nie James, jeszcze tylko kwadrans. - odpowiedziała moja żona.
- A co to ten cały kwadrans? - zapytał James.
- Widzę, że nie uważałeś na matematyce Jamesie Syriuszu Potterze. Kwadrans to pojęcie określające dosłownie okres 15 minut. - Lili podała bratu dosłowną definicję.
- Nawet ja tego nie wiedziałem. - przyznałem się.
- Dlatego uparłam się żebyście chodzili do mugolskiej szkoły i dobrze zrobiłam. - powiedziała dumnie Hermiona.
- Mama ma racje, jestem najlepsza w klasie, a pani z biblioteki powiedziała, ze już wie kto dostanie dyplom najlepszego czytelnika. - powiedziała Lili.
- Chwalipięta, chwalipięta. - zaczął podśpiewywać James.
- Nie chwale się tylko opowiadam rodzicom o swoich osiągnięciach. - powiedziała Lili.
- Bardzo trafna uwaga Lili. - powiedziała Hermiona.

Kolejny kwadrans później 

- No to jesteśmy na miejscu rodzinka. - powiedziałem. 
- W końcu, już  nie mogłem wytrzymać tego dźwiandolenia Lili. - powiedział wychodzący z auta James.
- Przecież gadałam o Quiddichu. Kochasz ten sport. - powiedziała zamykająca drzwi Lili.
- W twoim wydaniu nawet Quiddich jest nudny. - powiedział James. 
- James przeproś siostrę za swoją wypowiedź. - powiedziała Hermiona.
- Przepraszam Lili. - powiedział James, a ja zadzwoniłem do drzwi domu moich teściów.

Po chwili uchyliły się i ujrzałem siostrę mojej żony. 

- Hej, wchodźcie. - powiedziała i nas wpuściła.
- A co ty tu robisz? Nie jesteś z Ronem u Weasleyów? - zapytała Hermiona.
- Ron uznał, że co roku jesteśmy u jego rodziców, to w tym zawitamy do moich. - odpowiedziała Victoria.
- Ciocia Vick. - powiedziała Lili.
- Aleś ty wyrosła malutka włosy masz po mamie tylko oczy jakieś inne. - powiedziała Victoria.
- Bo oczy mam po tacie, James to cały tata tylko oczy ma po mamie. - powiedziała Lili.
- Święta prawda. - powiedziałem.
- A ty Harry jak zawsze musisz się odezwać. - powiedziała Vick i przytuliła mnie na powitanie.
- Nic na to nie poradzę, taka natura. - powiedziałem i weszliśmy do środka.

Przywitałem się z teściami i poszedłem do Rona.

- Cześć stary. - powiedziałem i podałem Ronowi rękę, a on ją uścisną.
- Jak tam u ciebie? - zapytał.
- Rutyna, dzieciaki, szkoła, praca, dom i tak na okrągło. Bycie aurorem wykańcza. - odpowiedziałem.
- Rozumiem cię stary. - powiedział Ron.
- Chłopaki, chodźcie do stołu! - usłyszeliśmy głos Vick i Hermi dochodzący z jadalni, więc dołączyliśmy do pozostałych.

Tata Hermiony odczytał fragment z Biblii i zaczęliśmy składać życzenia. Na pierwszy ogień poszła Hermi, później dzieci, teściowie, Vick i Ron. Po dzieleniu opłatkiem zaczęliśmy jeść. Dzieci nie mogły się doczekać prezentów, więc Mikołaj przyszedł odrobinę wcześniej. Lili dostała upragnioną księgę zaklęć, a James nową miotłę wyścigową. Hermiona dostała ode mnie łańcuszek z serduszkiem, które się otwiera i jest w nim nasze wspólne zdjęcie. 



Ja od Hermiony dostałem części zapasowe do Błyskawicy. Reszta rodzinki również dostała upominki. O drugiej rano pojechaliśmy do domu. Dzieci już spały, więc musiałem je zanieść do pokoi. Kiedy już wykonałem zadanie postanowiłem dać Hermionie dodatkowy prezent. Zaniosłem ukochaną do naszej sypialni i położyłem ją na łóżku, po czym zaczęliśmy robić TO, ale tak żeby nie obudzić dzieci i nie wzbudzić ich podejrzeń. Lili i tak już za dużo wie na te tematy. Ja nie wiem czego oni uczą te dzieci w mugolskich szkołach i dlaczego tak wcześnie im to wpajają. W pewnym sensie to to rozumiem Lili urodziła się rok po ukończeniu przeze mnie i Hermionę Hogwardu. Powiem wam tylko tyle, że tej nocy nie zapomnimy nigdy, bo właśnie tej magicznej nocy poczęliśmy Rose i Syriusza Potterów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz